Ojciec potrzebny od zaraz

“Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka,
to jednak Pan mnie przygarnie” (Ps 27, 10)
“Ja uczyłem chodzić Efraima,
na swe ramiona ich brałem;
oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich.
Pociągnąłem ich ludzkimi więzami,
a były to więzy miłości.
Byłem dla nich jak ten, co podnosi
do swego policzka niemowlę -
schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go” (Oz 11,3-4)

W roku 1999, ostatnim przed wielkim jubileuszem chrześcijaństwa, przeżywaliśmy w sposób szczególny tajemnicę Boga - Ojca.

Gdy próbujemy opisać, jaki jest Bóg, używamy różnych określeń - Bóg jest wieczny, wszechmocny, sprawiedliwy, miłosierny... . Jednak te wszystkie określenia są “bezosobowe”, w takiego Boga można wierzyć, można Go cenić, można się Go nawet bać, ale trudno Go kochać, jest Kimś dalekim i obcym. Jezus przyszedł aby nam powiedzieć, że Bóg jest naszym prawdziwym Ojcem, jest Tym, który zna nas najlepiej i kocha najbardziej. To jest właśnie “Ewangelia” - Radosna Nowina: “Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi; i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1J 3,1a).

Najpiękniejszy obraz Boga jako Ojca może zostać i często jest w nas zniekształcany przez niedobre doświadczenia z dzieciństwa. Na wiarę i stosunek do Boga mogą rzutować negatywne relacje z własnym ojcem. Jak człowiek może zrozumieć i zachwycić się ojcostwem Boga, jeżeli słowo “ojciec” kojarzy mu się z awanturą, przemocą lub oziębłością uczuciową i brakiem zainteresowania problemami dziecka (chyba, że przez zaprzeczenie - Bóg jest inny niż mój ojciec - jest ojcem, jakiego chciałbym mieć).

O wiele łatwiej wspaniałą tajemnicę ojcostwa Bożego docenić tym, którzy mieli (mają) kochającego ojca, stawiającego wymagania, ale wyrozumiałego i będącego oparciem w trudnych chwilach, z którym można porozmawiać na wiele trudnych, ważnych dla zasadniczej opcji życia tematów. Który spokojnie i konsekwentnie swoim przykładem uczy dziecko wiary w Boga i postępowania w prawdzie. Bardzo potężne i wymowne jest świadectwo wiary ojca. Widok dorosłego, silnego mężczyzny klękającego do modlitwy na zawsze może pozostać silnym znakiem, drogowskazem w sercu na całe życie.

Ogłoszony przez Papieża Jana Pawła II rok Boga Ojca stał się przyczyną zwiększonej uwagi skierowanej na problem ojcostwa nie tylko Bożego, lecz także tego naturalnego - ludzkiego. Zwłaszcza, że od wielu lat obserwujemy niepokojące obniżenie roli ojca w rodzinie i wychowaniu dziecka. Dużo mówi się o macierzyństwie, docenia się jego rolę i prawnie ochrania, natomiast pozycja ojca w rodzinie jest coraz bardziej enigmatyczna. Kolejne pokolenia wychowują się w znacznej mierze bez ojca. Nie jest sztuką powołać dziecko do życia, nie wystarczy utrzymywać je materialnie. Trzeba jeszcze odważyć się być jego przyjacielem. Brak “ojcowskiej ręki” w wielu rodzinach jest jedną z przyczyn coraz większego rozprzężenia. O ile bez bliskiego kontaktu z matką dziecko traci wiele w rozwoju własnych uczuć i więzi osobowych, o tyle brak ojca (formalny bądź praktyczny, brak więzi uczuciowej) może zaowocować zmniejszonym poczuciem własnej wartości, obniżeniem stawianych sobie wymagań, brakiem zdecydowanego “kręgosłupa moralnego” a także negatywnym stosunkiem do wiary i tradycji. Nowe pokolenia są coraz słabsze fizycznie a zwłaszcza psychicznie. Młodzi ludzie często załamują się i tracą wiarę we własne siły przy pierwszym lepszym niepowodzeniu. Niektórzy nie potrafiąc dać sobie rady z trudnościami reagują buntem i agresją, której skutki aż nadto dobrze możemy zauważyć na co dzień. Dziecko w swoim rozwoju potrzebuje więc zarówno ciepła i opieki matki jak i siły, zdecydowania, konsekwencji ojca. Rozwija się najpełniej w atmosferze miłości między tymi dwiema osobami.

Bardzo szkodliwe są więc modne ostatnio egoistyczne trendy wśród niektórych kobiet, które chcą mieć dziecko, ale wychowywać je bez ojca. Co dopiero mówić i “rodzinie” z dwiema mamusiami lub dwoma tatusiami?!.

Swoją drogą wychowanie młodego człowieka jest zajęciem niesłychanie fascynującym, dającym dużo radości i satysfakcji, ale także i trudnym. Rodzice w swoim postępowaniu wobec dziecka kierują się w znacznej mierze intuicją. To jednak może zawodzić, dlatego warto czasem zajrzeć do jakiejś fachowej lub nawet popularnej publikacji na ten temat (np. “Wychowanie bez porażek”).

Myślę, że w ramach obowiązkowego kursu przedmałżeńskiego powinny być przeprowadzane wykłady podstaw psychologii i wychowania dzieci (przynajmniej do wieku przedszkolnego, w tym okresie rozwojowym swojego dziecka rodzice popełniają bardzo wiele błędów). Może poradnia rodzinna zorganizowałaby też cykl wykładów otwartych na ten temat?

Wioletta Masiuda
Strona główna