Podczas pobytu na rekolekcjach, wśród cudownych
chwil modlitwy, zasł
uchania w Słowo Boże, długich
i uzdrawiających rozmów dziękowałam Bogu, że dał mi ten czas, ale też za to, że
dał mi ludzi, dzięki którym mogłam tak owocnie ten czas przeżyć. Z wdzięcznością patrzyłam na kapłanów, którzy oddali
cały swój czas, całe swoje serce aby innych prowadzić do Boga. Tyle skupienia i
modlitwy dla przygotowania głębokich konferencji i homilii,
tyle cierpliwości w wysłuchiwaniu i “prostowaniu dróg”, tyle godzin jednania ludzi z Bogiem, często bez chwili czasu dla siebie.
W swoim życiu spotkałam i nadal spotykam wielu wspaniałych kapłanów,
prawdziwych przyjaciół Boga i ludzi, na których wspomnienie
serce się raduje i śpiewa z wdzięczności. Gdy tak dziękowałam za nich i polecałam w modlitwie Bogu nagle ze
zdumieniem zadałam sobie pytanie: „Skąd się biorą
kapłani?”. To niewiarygodne! Mniej więcej
orientuję się, skąd się biorą dzieci. Mogę też sobie wyobrazić, skąd się biorą siostry zakonne z ich naturalną kobiecą
delikatnością, gotowością do służby i ofiary. Ale jak to możliwe, że w tylu męskich sercach, uważanych potocznie za twarde
i mało wrażliwe, racjonalnie i chłodno myślące (taki przynajmniej „typ” jest powszechnie
lansowany) jest tyle ciepła, wrażliwości na Bożą
Miłość i Jego Ducha, tyle otwartości na ludzkie problemy, tyle gotowości ofiarowania siebie bez reszty, czasami rujnowania sobie
zdrowia (np. na misjach, a i katecheza w szkole może też
niejedną wrażliwą duszę doprowadzić do rozpaczy i wrzodów żołądka). Skąd oni są? Przez
chwilę trwałam w tym pytaniu, pełnym zdumienia - i jedyna odpowiedź, jaka mi się nasunęła: to cud Bożego Miłosierdzia! Nigdy dość dziękowania za ten cud. (Że nie wszyscy są tacy wspaniali i oddani? Jeśli kogoś takiego spotkacie, to módlcie się za niego
żarliwie i nieustannie, pamiętając jak często sami
wykrzywiacie swoje powołanie).
Przy okazji Wielkiego
Czwartku, który jest świętem kapłaństwa (jak „Barbórka” jest świętem
górników) nie zapomnijmy z serca podziękować wszystkim
duszpasterzom wśród nas pracującym i ofiarować im naszą
codzienną modlitwę. Musimy się modlić za naszych kapłanów, aby byli święci i żeby nas tą świętością zarażali.
Abyśmy nigdy nie zostali pozbawieni tego cudu.